Kiosk - kup onlineKiosk - Ladnydom.pl

Ogród w stylu japońskim. Wyrafinowany minimalizm

Tekst: Jolanta Zdanowska, zdjęcia: Arkadiusz Ścichocki

Ten ogród naprawdę zaskakuje. Z zewnątrz typowe ujednolicone architektonicznie osiedle domków jednorodzinnych na obrzeżach Warszawy. A za szczelnym ogrodzeniem zupełnie inny świat. Świat harmonii i elegancji...

27.06.2010 WARSZAWA SESJA OGROD
Od frontu ogród zdobią prostokątny staw w kamiennej ramie oraz kompozycja utworzona z ogromnych głazów
Fot. Arkadiusz Ścichocki / Agencja Gazeta
Na pierwszy rzut oka ogród państwa Stańczaków przypomina japońskie ogrody zen, gdzie biały piasek lub drobne otoczaki używane są do symbolicznego przedstawiania morskich fal, a grupy kamieni to miniaturowe wyspy na symbolicznym oceanie. Ogrody te miały uspokajać umysł i ułatwiać medytację.- Nigdy nie byłem w Japonii, ani nawet w żadnym japońskim ogrodzie, ale podoba mi się ten styl - mówi pan Zbigniew. - Jest w nim harmonia z naturą i jednocześnie szlachetny minimalizm. Proszę zwrócić uwagę, że w japońskich ogrodach nie ma żadnych zbędnych detali. Jest tylko to, co powinno być!

Zobacz zdjęcia ogrodu



W harmonii z wnętrzem Był jeszcze jeden powód, dla którego styl japoński wydawał się najbardziej odpowiedni dla tego ogrodu. Wnętrze domu gospodarzy urządzone jest w bardzo oszczędnym, minimalistycznym stylu. Dominuje w nim szara kolorystyka. Na tym tle wyeksponowanych jest zaledwie kilka masywnych mebli o prostych kształtach ze szlachetnego gatunku drewna. Żadnych tapicerek, tkanin, firanek. Do takiego wnętrza niezwykle powściągliwy styl ogrodu japońskiego pasuje po prostu idealnie. Nic dodać, nic ująć!

Pan Zbigniew nie ukrywa, że chciał również przywołać w ogrodzie wspomnienia swych ulubionych krajobrazów. Rzeki i strumienie w Pieninach wyrzucają na brzeg masy białych wypłukanych kamyków. A gdzieniegdzie rośnie sosna... W projekt ogrodu został więc wpisany taki właśnie "górski" strumyk. Jego koryto wykonano z cienkiej warstwy betonu wylanego na warstwę folii. Bardzo istotnym szczegółem, co podkreśla pan Zbigniew, było wykonanie dylatacji, aby zapobiec pękaniu betonowego koryta strumienia. Właściciel szukał inspiracji we wspomnieniach i w zdjęciach z górskich wędrówek oraz w czasopismach ogrodniczych, m.in. w "Ogrodach". - To w waszym piśmie znalazłem na jednej z okładek zdjęcie pergoli obrośniętej wisterią. Taka sama pergola stanie wkrótce u nas nad podjazdem do garażu.

Lekarstwo na stres Państwo Stańczakowie zamówili projekt ogrodu u młodej architekt krajobrazu Elizy Różowicz.

- Zanim powstał ostateczny projekt, było wiele rozważań, rozmyślań, ustaleń i wyborów - aż po najdrobniejsze detale. Kilka razy spotykałam się z właścicielami, a potem jeszcze wymieniliśmy setki e-maili, zdjęć, rysunków i pomysłów. Muszę przyznać, że pan Zbigniew był bardzo kreatywnym zleceniodawcą, ale dzięki temu udało mi się poznać dokładnie jego oczekiwania i wyobrażenie o ogrodzie, który miał powstać - mówi pani Eliza. Zbigniew Stańczak z wykształcenia jest inżynierem automatykiem i jego życie upływa na budowach wśród inżynierów i techników różnych specjalności.

- Gdy na co dzień przebywa się w takim świecie, to po godzinach człowiek pragnie usiąść w pięknym ogrodzie i uspokoić umysł, wsłuchując się w pluskanie wody w strumyku i śpiew ptaków - opowiada gospodarz. - Ogród to dla mnie rodzaj odskoczni od stresu, pośpiechu i problemów związanych z wykonywaniem pracy. Poza tym stał się okazją do wzbogacenia wiedzy z zupełnie innej dziedziny, jaką jest ogrodnictwo. W trakcie poszukiwania roślin do ogrodu musiałem się nauczyć ich nazw, a teraz wciąż pogłębiam wiedzę, obserwując, jak one rosną, jak wytrzymują mrozy, jak reagują na przycinanie.

Zapisz się na NEWSLETTER. Co tydzień najnowsze wiadomości o ogrodach: encyklopedia roślin, porady ekspertów, zdjęcia pięknych ogrodów w Twojej poczcie e-mail: Zobacz przykład



W świecie roślin Ostatniej zimy nie przetrwał piękny czerwony klon palmowy, który rósł we frontowej części ogrodu na tle kamiennego ogrodzenia. O dziwo, drzewko przycięte do podstawy pnia z boku wypuściło jedną żywą gałązkę. Ostrej zimy nie wytrzymały też niektóre bambusy. Przemarzły do granicy pokrywy śnieżnej. Większość jednak zregenerowała się i zdrowo rośnie. Pan Zbigniew eksperymentuje też z uprawą rosiczek w gruncie. Obok oczka wodnego ma ich całą kolekcję. Rosiczki kojarzone są przede wszystkim z uprawą doniczkową na parapetach, ale świetnie dają sobie radę w gruncie. Racjonalizatorskim pomysłem właściciela ogrodu jest rozłożenie wokół strefy korzeniowej wrażliwych gatunków roślin podwójnej warstwy agrowłókniny. Po przysypaniu drobnymi kamykami staje się zupełnie niewidoczna i doskonale spełnia swoją funkcję. Zabezpiecza rośliny przed zimnem i powstrzymuje rozwój chwastów.

Ogród powstawał dość długo, ponieważ przy realizacji projektu pracował praktycznie tylko jeden ogrodnik. Pan Zbigniew starał się sam wybierać i zamawiać wszystkie materiały. Ten wariant okazał się dość ekonomiczny. Na przykład trzy ogromne głazy przyjechały do ogrodu wprost z kamieniołomu. Gospodarz wysłał tam informację o gabarytach potrzebnych kamieni oraz ich rysunek. Okazało się, że kosztowały kilka razy mniej, niż gdyby kupował je w miejscowym składzie kamieni. Po rośliny państwo Stańczakowie pojechali vanem do hurtowni. Poza tym realizowanie projektu etapami sprawia, że wydatki rozłożone w czasie nie stanowią wielkiego obciążenia domowego budżetu. - Mam ogród taki, jaki chciałem. Najbardziej podoba mi się po deszczu, kiedy wzory i kolory kamieni nabierają głębi i pięknie błyszczą. Bardzo lubię go także zimą. Siadamy z żoną przy kawie i podziwiamy widok za szybą - opowiada pan Zbigniew.

Ogród ciągle jeszcze nie jest ukończony, ponieważ gospodarz wciąż coś w nim ulepsza, dodaje, wymienia. Niedługo nawierzchnia podjazdu zostanie wymieniona na granitową. A potem powstanie wymarzona pergola obrośnięta kwitnącą wisterią.

    Więcej o:

Skomentuj:

Ogród w stylu japońskim. Wyrafinowany minimalizm